
Tę książkę znalazłem, jako młokos, na półce mojego ojca. Wtedy zaintrygował mnie tytuł. Chociaż niewiele mi mówił. „Ciudad Trujillo”. Co miał znaczyć? Brzmiał, jak „abrakadabra”, coś obcego, nie do czytania na już. Ale lata później znów chwyciłem tę powieść w graby i w końcu przeczytałem. Z wypiekami na twarzy. Bo to genialnie skrojony polityczny thriller. O Dominikanie za czasów dyktatury Rafaela Leonidasa Trujillo.
Powieść napisana przez Polaka, Andrzeja Wydrzyńskiego, na początku lat 60-tych XX w.
W chwili, gdy kończył ją pisać Trujillo padał od strzałów zamachowców w majowy wieczór 1961 roku. (Jechał z Santo Domingo do swej hacjendy Casa de Caoba w San Cristóbal – ponoć chędożyć młódki, co miał w zwyczaju). Wydrzyński widział inne zakończenie historii. Ale w świetle zaszłych rewelacji – zaktualizował je. Też tyranowi nie darował (co nie jest spoilerem).
Polak potrafi
To niezwykłe, powiedziałbym budujące, jak porządną robotę researcherską w temacie wykonał wówczas nasz rodak; przeczesał zachodnie archiwa prasowe, powiązał ze sobą wiele poskręcanych faktów, nie wyssał historii z palca; i włączył do akcji prawdziwe persony, jak Johnny Abbes García – sadystyczny boss trujillowej bezpieki. Za to postacie (niby) fikcyjne ponazywał tak, że tłuką się czytelnikowi po pamięci, jak choćby… Tapurucuara.
Potem tę samą, ściśniętą reżimem Trujillo, Dominikanę obrobił porządnie Mario Vargas Llosa w „Święcie Kozła” (i też w najnowszej produkcji „Burzliwe czasy”).
Ale proza Wydrzyńskiego nic nie traci. I miejscami – przyznaję bez naciągania – wydaje się nawet lepsza od vargasowej. Razi napięciem. Wciąga. Czyta się to znakomicie.
„Ciudad Trujillo” ma miejsce w mej czytelniczej duszy. I zaglądałem tam też „na żywo”, właśnie w Dominikanie! Była ze mną kilkanaście lat temu, np. 30 maja, w kolejną rocznicę zamachu na Trujillo.
Kiedy ktoś pyta mnie o karaibskie inspiracje wspominam o tej książce ze zbiorów mojego ojca.
Książki mają moc!
Tej trzeba szukać po antykwariatach, na wyprzedażach, gdzieś online, albo na zakurzonych półkach rodzinnych biblioteczek…
[„Ciudad Trujillo”, Andrzej Wydrzyński, Wydawnictwo „Śląsk”, 1981]