Portrety Nowego Orleanu

 „Dziewięć twarzy Nowego Orleanu”.

Barwny, wnikliwy, sugestywny portret miasta spowitego gorączką amerykańskiego Głębokiego Południa.

Za młodu przeglądałem „Reader’s Digest”. Pamiętam tekst o dziennikarzu, który rzucił robotę w New York Times i ruszył w podróż po USA. Roczną. Wybrał 12 stanów; w każdym miał spędzić miesiąc. Najpierw Luizjana. I Nowy Orlean!
Wtedy poznałem to robiące wyobraźnię słowo – jambalaya. Dziś widziałem już trochę świata. Wróciłbym do paru miejsc. Tam zostało serce, tam inne pragnienia. Ale do Nowego Orleanu nie dotarłem. Coś czytałem, oglądałem, przeżywałem. I mam lalkę voodoo! Od znajomej, która tam była.

Do tego taki fragment z w/w książki; mówi jeden z jej bohaterów, łobuz ze wschodniego NO:

„Raz zbudziłem się z drzemki na tylnym siedzeniu i wszystko było zielone. Takie zielone-zielone. Wszędzie woda. Wyglądało to tak, jakbyśmy jechali nad wodą, taką, która ma tę cienką warstwę trawy na wierzchu, że kiedy zeskrobiesz jej trochę to masz pod spodem wodę. I jeszcze to straszne gówno, oplątwa brodaczkowa czy coś, takie zwisające z drzew – widziałeś to kiedy? Jakbyś był w horrorze. Zielonym. I z radia poleciała muzyka mojego taty. Trzeba było widzieć moich rodziców, stary. Jakby odzyskali swój rytm. ‘Jesteśmy. Jesteśmy w Nowym Orleanie’, mówi tata, a ja to widzę, to miejsce, o którym śniłem”.*

W tym reportażu mamy dziewięć portretów, dziewięć osobowości, faktycznie – dziewięć twarzy miasta wbitego w wilgotne podbrzusze USA i oplecionego legendarną Missisipi.

Oto losy kilku osób złączone historią miasta. Miasta rozbuchanego tradycjami, żywymi karnawałami, jazzowymi pogrzebami, wszechobecną muzyką i kuchnią kruszącą tamy na śliniankach.

Ale mamy tu też historię bolesną, z miażdżącymi tragediami na miarę huraganu Katrina.

„Nowoorleańczyków trudno obrazić. Często mówią: przestańcie myśleć o Nowym Orleanie jak o najgorzej zorganizowanym mieście w Stanach Zjednoczonych. Zacznijcie myśleć o nim jak o najlepiej zorganizowanym mieście na Karaibach”.*

No właśnie. Gdzieś podskórnie czuję, że Nowy Orlean to jest TO! Wszystko w komplecie. A tu kawał lektury!

*„Dziewięć twarzy Nowego Orleanu”, Dan Baum, tłum. Adam Pluszka, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021

0

Brak komentarzy.

Podobał Ci się ten wpis?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *