Żywioł Neapol

Pierwszą kawę wypiłem o 9:37 w barze przy Via Alcide De Gasperi. Była krzepiąca, mocna, neapolitańska. Byłem w Neapolu. W drodze z lotniska skorzystałem z lokalnego trasporto collettivo. Wychodzi taniej niż jechać zwykłą taksówką. Jak w Dominikanie, czy na Kubie. Każdy płaci za siebie równą część. Busik odjeżdża gdy zbiorą się ludzie. Busik, mini van, „włoska marszrutka”. Pewne są tylko dwa przystanki: ten na początku i ten na końcu trasy. Przystanki pomiędzy istnieją jedynie w głowach pasażerów. Wysiądziesz tam gdzie zechcesz wysiąść.

Mój był tym ostatnim, zaraz przy portowym molo gdzie w pobliżu dudnią promy odprawiane do Palermo na Sycylii, Cagliari na Sardynii, albo na mniejsze wyspy w Zatoce Neapolitańskiej. Ale nie doczekałem go. Za aprobatą szofera wyskoczyłem w centrum, na zakorkowanej arterii, dojrzawszy nazwę baru układającą się w intrygujący ciąg liter: „Mexico. Bar Caffetteria Ricevitoria”. I tam dostałem tę swoją pierwszą kawę w tym rozszalałym od rana mieście. Oraz dwie bułeczki sfogliatella nadziane ricottą, skórką pomarańczową i czymś tam jeszcze. Bardzo tutejsze.

Byłem nasycony i gotowy, aby wypuścić się pieszo w uliczne labirynty tego rozbuchanego Napoli…

Wigor Południa

Potem oszołomiony zanotowałem: „Neapol to najcudowniejszy południowy rozpiździel. Neapol wchodzi mi w duszę jak nóż w masło. Neapol syci mnie. Goethe wykombinował, że… ‘zobaczyć Neapol i umrzeć’. Umierać mi się nie chce ale już wiem, że w Europie nie znajdę nic bardziej intensywnego. Z taką wolą życia, z takimi ludźmi. To niemożliwy, zapewne codzienny, spektakl szarpiący każdy zmysł. Dzielnica Forcella – w samym sercu Centro Storico, gdzie niegdyś śmigające na skuterach małolaty opylały dragi dla camorry – to logistycznie zagadka taka, jakby wetknąć benedyktyńską bibliotekę z „Imienia róży” w jeszcze jedną taką bibliotekę.

Neapol to Średniowiecze odgrywane na żywo i to żaden przytyk. To barwa i witalność. To Viva Napoli! Zdarzenia o gęstości melasy. Kumulacja życia na każdym metrze kwadratowym. Napędzany ludzką aktywnością miejski organizm, któremu ciągle mało, który nie przestaje namiętnie pożądać. Oczywiście, do czasu nadejścia sjesty. Bo wtedy wszelki ruch rozmywa się w letargu. Można podsumować, z niejakim patosem, że Napoli to sacrum i profanum mieszane ze sobą regularnie, w jakiś spektakularny i nieraz gwałtowny sposób. Wszystko wydaje się tu ciągnąć do maksimum. Od smaku kawałka pieczonego ciasta z serem, oliwą i pomidorami, przez kult Maradony, po klepsydry funeralne wielkości posterów koncertowych. Jeśli czegoś mi braknie do lepszego samopoczucia wiem, że znajdę to w rewirach Neapolu!”

Wcześniej wspomniałem o Goethem…

I choć naczytałem się sporo tego, co inni próbują pisać o Neapolu to chyba nikt, choćby współcześnie, nie potrafi tak celnie i z taką energetyzującą emfazą oddać klimatu tego miasta, jak pod koniec XVIII wieku zrobił to niemiecki wieszcz w swojej „Podróży włoskiej”.

Przytoczę z niej choćby ten fragment, na którym można szkolić się w oddawaniu neapolitańskich wrażeń.

„Osobliwym i zbawiennym dla mnie przeżyciem jest torowanie sobie drogi przez olbrzymią i niespokojną masę ludzką. Wszyscy są stopieni w jedną rzekę, a zarazem każdy znajduje swą drogę i swój cel. Dopiero w tak wielkim tłumie i ruchu czuję się naprawdę spokojny i samotny. Im większa na ulicach wrzawa, tym jestem spokojniejszy.”*

I jeszcze ten.

Wybaczam wszystkim, którzy w Neapolu odchodzą od zmysłów. Przypominam sobie ze wzruszeniem mego ojca, który zachował na zawsze niezatarte wrażenie po obejrzeniu tego wszystkiego, co dziś widziałem po raz pierwszy. Mówią, że człowiek, który widział ducha, nigdy już nie będzie wesoły. O moim ojcu można by powiedzieć coś wręcz przeciwnego: nigdy nie poddawał się bez reszty ponurym nastrojom, bo zawsze mógł wspominać Neapol.”*

Chcę tam wrócić! Muszę.

Tętniąca życiem dzielnica Quartieri Spagnoli, Neapol.
Maradona, Mural, Neapol
Zaułek kultu Maradony. Dzielnica Quartieri Spagnoli, Neapol.

*„Podróż włoska”, Goethe, tłum. Henryk Krzeczkowski, PIW, Warszawa 1980.

0

Brak komentarzy.

Podobał Ci się ten wpis?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *